wtorek, 14 kwietnia 2015

PRZEKONAJ MNIE, ŻE...


Kiedyś usłyszałam: "Przekonaj mnie do tego, że chory dorosły potrzebuje pomocy tak samo, jak potrzebuje jej chore dziecko"... No właśnie... Gdy słyszymy o ciężkiej chorobie dziecka, o potrzebie zgromadzenia czasem gigantycznych sum na jego leczenie, reagujemy niemal bezwarunkowo... A co z dorosłymi? Oni tez chorują, też potrzebują naszego wsparcia, pieniędzy na leki, diagnostykę, leczenie i rehabilitację... 

Chciałam Wam dziś opowiedzieć o Jarku... Jak go poznałam? W zasadzie nie poznałam, skontaktowała się ze mną Karina, jego żona. Napisała: "Pomóż. Potrzebujemy fundacji. Nie wiem jak to ogarnąć".  Szybki reascherch. Ok - napisz do SŁONECZKA ze Złotowa. Uff! szybka akcja i jej efekt - jest subkonto...
Pierwszy dzień Świąt Bożego Narodzenia. Wszyscy delektują się urokiem tego czasu. Delektuje się też Jarek. I nagle upada. Karetka. Szpital. Diagnoza. Udar niedokrwienny pnia mózgu... Lekarze walczą, Jarek też. Operacja... Leczenie... Jest! Mamy go! Ale śpi. To nie jest sen, który leczy. To efekt choroby. Ona przyszła nagle. Nikogo nie pytała czy może wejść. Rozgościła się w życiu Kariny i Jarka jak we własnym domu. I gdzieś ma to, że nikt jej nie zapraszał...


Rodzina zaczyna walczyć wspólnie z Jarkiem. Niby wszystko ok. Jarek walczy i są tego efekty. Ale wciąż śpi.  Karina nie odstępuje go nawet na chwilę. Lekarze mówią, że nie jest źle, ale trzeba go obudzić. Trzeba go stymulować. Trzeba rehabilitacji. Ta kosztuje... Dużo... Karina jest przy nim nieustannie. Już wie, że trzeba ogromnych środków na to, by zintensyfikować stymulację. By znów mógł z kolegami z orkiestry strażackiej zgrać na trąbce. Ona też na niego czeka... Niedługo Dzień Św. Floriana. To święto strażaków. Musi być uroczyście. Z pompą i orkiestrą... Strażacką...



Zaczyna się to, co tak wielu rodziców chorych dzieci zna. Błaganie o pomoc. Ale przecież Jarek też jest czyimś dzieckiem, mężem, ojcem, przyjacielem. Walka Kariny o Jarka niczym nie różni się od walki rodzica o dziecko. Jest tak samo zajadła, tak samo ciężka. Tak samo jak rodzicowi, czasem Karinie brakuje sił. Jarek tez się nie podaje. Ale żeby miał szansę potrzeba rehabilitacji. Potrzeba wsparcia, tego namacalnego, finansowego. Rodzina nie jest w stanie sama poradzić sobie z tym problemem. Wierzy, że walka o życie i zdrowie osoby dorosłej nie jest mnie spektakularna, niż walka o życie i zdrowie dziecka... Nie zawiedźmy ich.. To nie chodzi o to, by jedna osoba pokryła całość potrzeb... Wystarcz, by wielu z nas zrobiło mały gest...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za Twój komentarz. Jeśli nie jest obraźliwy dla mnie, odwiedzających to miejsce lub bohaterów moich wpisów wkrótce zostanie opublikowany.