wtorek, 12 września 2017

CO MI DAŁ RAK?...

 



"Lekcja, którą wyciągnąłem z tego okresu, to nieważne, jak nierealne, dziecinne, nieodpowiednie wydają się innym twoje marzenia, w momencie w którym umierasz, tylko ty sam przed sobą się z nich rozliczasz. Umierasz zawsze sam, wówczas nie ma znaczenia jakie miałeś w życiu trudności, zdanie innych, itd. Liczy się tylko to czy jesteś zadowolony ze swojego życia. Nikt nigdy nie powiedział: „cieszę się, że przeżyłem życie w ostrożny sposób”. Zachęcam zatem, jeśli kiedykolwiek pojawi się w twojej głowie taka myśl: „a może bym spróbował” i chcesz zrezygnować, bo się boisz, zrób to mimo wszystko. Co się może stać, nawet jeśli ci się nie uda? Przecież i tak kiedyś wszyscy umrzemy, a przynajmniej będziesz wiedzieć, że wykorzystałeś wszystkie swoje szanse."


Paweł Kaczyński - Wojownik napisał najprawdziwszą z prawd. Dla wielu słowo "RAK" kojarzy się ze zbiórkami na chore na nowotwór dzieci. Wielu gdy widzi prośbę dorosłego odwraca wzrok, bo przecież takie historie nie są tak wzruszające i chwytające za serce jak apel o pomoc słodkiemu bobaskowi podpiętemu do tysiąca rurek, aparatów czy pomp infuzyjnych. Tylko że jutro ten RAK może dotyczyć nas, naszych bliskich, przyjaciół, kolegów z pracy, sąsiadów. Osób, których dzieciństwo jest już odległą historią. Czy oni - my nie zasługujemy na pomoc? Na wsparcie? Na leczenie, które - choć nierefundowane - stwarza szansę na wygraną... ?  A gdyby na tym zdjęciu był Twój tata, Twoja mama, siostra, brat dziadek lub babcia. Czy też odwróciłbyś wzrok?



Za 13 dni kończy się zbiórka dla Jacka - dziadka kilkumiesięcznego Ignasia. Jedynego, którego Ignaś posiada.  Czy Ignaś dostanie szansę, by kiedyś, za kilkanaście lat móc powiedzieć "Dziadek mnie tego nauczył"?

Jacek ma 57 lat. Dwa lata temu przeszedł na emeryturę ze względów zdrowotnych. Przez 30 lat jako oficer BOR dbał o bezpieczeństwo najważniejszych osób w państwie, członków delegacji zagranicznych odwiedzających Polskę. Rak jelita grubego pojawił się chwilę później. Walka była trudna, ale zwycięska. Miało być już tylko dobrze. Miał być czas dla rodziny, przyjació, na pasje, dla ukochanego wnuka. Ale los miał swój plan. Rak wrócił w wątrobie. I pojawił się w miejscu nieresekcyjnym.



Ale ten sam los postawił na drodze Jacka lekarzy z warszawskiego CSK WUM na Banacha. Oni dają mu szansę - NanoKnife. Pod warunkiem, żę do 25 września zbierzemy dla Jacka 37.000,00 zł na zakup elektrod do nieodwracalnej elektroporacji.

30 lat służby państwu nie jest taryfą ulgową dla tego mężczyzny, bo państwo polskie nie refunduje metody leczenia z użyciem nanoknife. Nie było łatwo poprosić. Przez 57 lat Jacek pomagał innym - zarówno jako funkcjonariusz Biura Ochrony Rządu, jak i sąsiad, kolega, przyjaciel. Wiem ile go kosztowało przełamanie wstydu i publiczne wypowiedzenie słowa "proszę". Usłyszcie to słowo...