sobota, 21 stycznia 2017

DOŻYĆ DO ŚWIĄT, DO URODZIN MĘŻA, DO KOLEJNEJ ROCZNICY ŚLUBU… – KATARZYNA I RAK





EDIT1: W piątek 24 lutego Pani Kasia przeszła z sukcesem zabieg. Wróciła już do codzienności i wierzymy, że kolejne badania kontrolne tylko potwierdzą, że wspólnie podarowaliśmy Pani Kasi kolejne miesiace i lata.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------



EDIT: W piątek 10 lutego zbiórka środkó na zabieg Pani Kasi zakończya się sukcesem! Czekamy na termin zabiegu.

_______________________________________________________________


Każdy, kto choć raz pokusił się przejrzeć mój blog wie, że większość postów jakie zamieszczam , to wołanie o pomoc. Nie inaczej będzie i tym razem. Dziś chcę Wam opowiedzieć o Kasi. Kasi, która od 21 lat upada, ale podnosi się i walczy dalej. Kasia to Wojownik. Ale dziś bez wsparcia nie poradzi sobie z przesunięciem kolejnej kłody, jaką los rzucił jej pod nogi. Poznajcie Kasię, pomóżcie jej w walce choćby prosząc o pomoc dla niej swoich bliskich i znajomych. Bo Kasia ma mało czasu. A by uratować jej życie musimy szybko zebrać 35.000,00 zł. Tak. Znów NanoKnife jest szansą. Jedyną...
"Zastanawiałam się cóż ja mogę napisać o sobie. Historia jakich mnóstwo. Nic wyjątkowego, nie ja pierwsza ani nie ostatnia. Czytając historie ludzi, a w szczególności dzieci można by pomyśleć, że to one mają prawo mieć większe szanse, bo jeszcze nic nie przeżyły, nie zobaczyły. Niestety, to tak nie działa.

Zachorowałam mając 29 lat. Wtedy wydawało mi się, że mój świat się zawalił. Gdybym tylko wiedziała, że czeka mnie coś gorszego, nigdy bym taką myślą nie grzeszyła. 

21 lat temu dostałam pierwszy – tak mi się wtedy wydawało – wyrok. Ale wtedy nie wiedziałam, że tych wyroków będzie więcej. Wtedy słowa lekarza: „Dializy. Bez nich nie będziesz żyć” brzmiały tak strasznie. Mimo wszystko tak bardzo chciałam żyć i wyobrażałam sobie, że tak jak inni jeżdżą na wakacje, chodzą na basen czy siłownię ja chodzę na dializy. I dzięki temu sama przed sobą mogłam poudawać, że jest normalnie. Że mogę pojechać w moje ukochane góry (jak załatwię wcześniej dializy) czy nad nasze piękne morze (pod warunkiem, że też załatwię dializy). Mogłam patrzeć jak piękne dzieci rodzą się w mojej rodzinie, mogłam iść na zakupy, do pracy… Moja praca – moja pasja. Organizowałam rajdy samochodowe, wyścigi rowerowe, organizowałam półmaratony. Dla ludzi zdrowych. Mogłam poczuć ich adrenalinę, radość z tego co robią, czerpać z ich energii. A potem pójść na dializy… Tak bardzo doceniałam to, co odebrała mi choroba.

W tamtym czasie postanowiłam powalczyć o przeszczep. Zaczęły się badania. Pierwsze z nich – USG brzucha. I wtedy to usłyszałam po raz drugi. Wyrok. „Jest coś na trzustce”. To „coś” okazało się nowotworem. Nie poddałam się. Poddałam się leczeniu i 4 lata temu wydawało się, że wygrałam. Mnie się wydawało. Bo „coś” wróciło. I jest w miejscu nieresekcyjnym…

Ale chyba mimo wszystko mam w życiu trochę szczęścia. Bo mam szansę pod warunkiem, że uda mi się zgromadzić 35.000,00 zł na elektrody do NanoKnife – metody usuwania nieresekcyjnych zmian nowotworowych trzustki i wątroby. Kwalifikację do zabiegu już mam. Teraz potrzebuję zebrać pieniądze. Czy szczęście znów będzie przy mnie?

Dzielę swoje życie na etapy. Dożyć do świąt, dożyć do wakacji, potem do kolejnej rocznicy ślubu, do urodzin męża, który w mojej walce jest dla mnie nieocenionym wsparciem. Bo tak jest, że kiedy coś mocno doskwiera ciężko myśli się pozytywnie. A kiedy dzieje się coś pozytywnego ostrożnie myślę, że może znów uda się, ten jeszcze jeden raz… Taka nieustanna huśtawka emocjonalna.

Ale muszę spróbować. I dlatego proszę, w tym tłumie potrzebujących, zauważ mnie i pozwól mi ten jeszcze jeden raz wykorzystać szansę, która los mimo wszystko mi daje…

Katarzyna"

http://www.kawalek-nieba.pl/?p=8193
Pomóc Katarzynie można dokonując wpłaty na konto:
Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym “Kawałek Nieba”
Bank BZ WBK 31 1090 2835 0000 0001 2173 1374
Tytułem: “762 pomoc dla Katarzyny Jopek-Trzop”
wpłaty zagraniczne – foreign payments:

PL31109028350000000121731374
swift code: WBKPPLPP
Title: „762 Help for Katarzyna Jopek-Trzop”


niedziela, 8 stycznia 2017

JAK CO ROKU WIELKIE GRANIE, CZYLI DAJĘ OWSIAKOWI 

25 lat temu dziennikarz radiowy i telewizyjny, prowadzący autorski program dla młodzieży w jednej stacji radiowej (pamiętam BRUM, a Wy?) dostał list, w którym ktoś napisał o dziecku, które musi mieć zoperowane serduszko, ale W szpitalu, w którym jet leczone nie ma specjalistycznego urządzenia zapewniającego powodzenie operacji. Pamiętać należy, że w tamtym czasie komercyjne stacje radiowo - telewizyjne dopiero raczkowały i były dostępne nielicznym. Dziennikarz nie mówił o tym przez cały dzień. Powiedział to w czasie chyba godzinnej audycji. I usłyszeli go ludzie. Którzy dawali wtedy gotówkę wkładaną do kopert i wysyłaną na adres redakcji programu. Finał akcji zaskoczył wszystkich. Dziecko uratowano. Dziennikarz ten pomyślał, czy nie spróbować pociągnąć akcji. Zaryzykował i okazało się, ze jego pomysł był strzałem w dziesiątkę. Ludzie włączyli się w to, co zaproponował. Ot tak, bo zrozumieli treść apelu o pomoc i zrozumieli ideę. Ponieważ rozmiar akcji przerósł wyobrażenie organizatora, w obawie przed oskarżeniami (które mimo to wciąż pojawiają się ) usankcjonował akcję prawnie zakładając organizację pożytku publicznego. Dziennikarz ten zrezygnował z pracy jaką wykonywał na antenie radio i TV. Stworzył coś na kształt holdingu, bo ilość przedsięwzięć jakie w ramach podstawowej działalności prowadzi jest niemożliwym do realizacji przez 5 osoby (w tym dwóch czynnych do dziś lekarzy), z którymi działania rozpoczynał. Niczego nie ukrywa od samego początku. 
Gram z WOŚP od 3 stycznia 1993 (miałam wówczas ponad 19 lat, więc włączyłam się do akcji dość świadomie). Nigdy moje dziecko nie musiało korzystać z żadnego ze sprzętów z serduszkiem. Jedynym programem Fundacji WOŚP, w jakim wzięło udział było szkolenie z pierwszej pomocy przedmedycznej w ramach "Ratujemy i uczymy ratować". Ale wiem jak wiele dzieci żyje dzięki temu sprzętowi. Już kilkukrotnie mówiłam, że czas przestać utożsamiać słowo "fundacja" ze określeniem "za darmo", bo za tym pierwszym stoją ludzie wykonujący ciężką pracę. Wiem też, iż są organizację, które mają możliwość nie korzystać z dopuszczonych przez ustawę prowizji. Ale znam też takie, które pozornie nie pobierając prowizji, zarabiają niezłą kasę np. na zawyżaniu kosztorysów leczenia podopiecznych. 

Zarzucanie Owsiakowi jakichkolwiek nieuczciwości jest (dla mnie przynajmniej) niemoralnym. I nie ważne kto to robi. Prezes WOŚP wykorzystał zaplecze - tak, swój program muzyczny, który prowadził cyklicznie na antenie III programu PR w każdy piątek. Dopiero po pierwszej akcji - tej z pieniędzmi wysyłanymi w kopertach zaproszono go do szklanego ekranu, bo każdy chciał ogrzać dupkę w ciepełku dobra, jakie tek człowiek wyzwolił. 


I tak jak cyklicznie od 25 lat cała (prawie) Polska i nie tylko gra z WOŚP, tak samo cyklicznie od kilku lat pojawiają się różnego rodzaju "rewelacje" o tym jak to Owsiak miałby dymać darczyńców, czasem lekko zalatujące stęchlizną. Taka to chyba nowa świecka tradycja. 


Nie ma obowiązku uczestniczenia w tym, co każdego roku od 25 lat organizuje w styczniową niedzielę WOŚP, ale przyzwoitość nakazywałaby nie obrażanie tych, którzy mają odmienne zdanie na ten temat. Fakty pozostają faktami - gdyby nie WOŚP dziś polskie szpitale wyglądałyby jak szpitale w Afryce w kwestii sprzętu do ratowania życia. Jako, że zdarza mi się bywać na oddziałach szpitalnych z wyboru, widzę tysiące czerwonych serduszek niemal na każdym sprzęcie stojącym w odrapanych salach, w których toczy się walka o życie. I dzięki temu sprzętowi wiele żyć zostało uratowanych. I pewnie nawet teraz kolejna osoba dostaje pomoc dzięki temu, że ponad 25 lat temu na antenie Programu III Polskiego Radia pewien dziennikarz z lekką wadą wymowy przeczytał na głos do mikrofonu dramatyczny list o chorym dziecku, które może być uratowane, jeśli na oddziale kardiochirurgii w jednym z polskich szpitali klinicznych znajdzie się specjalistyczny sprzęt.

Moja ocena zarobków Jurka Owsiaka - niech zarabia i 3 razy tyle, co dotąd. Bo zrobił niebywałą rzecz. A jeśli ktoś ma lepszy pomysł na podobną lub taką samą akcję na rzecz tych, których życie jest zagrożone i może się skończyć tylko dlatego, że jedyny na oddziale specjalistyczny sprzęt odmówi posłuszeństwa - czekam na propozycje, chętnie dołączę.
A póki ich nie ma - już za tydzień wielkie granie. Wielkie granie w pomaganie!