środa, 29 czerwca 2016

DOM...



Do późnej nocy rozmawiałam wczoraj z kolejną osobą, która postanowiła mi zaufać i poprosić o pomoc.
O dramacie Państwa Giełdoniów z małopolskiego Bałwałdu cała Polska usłyszała niemal równo rok temu, 8 lipca 2015. To wtedy na dom tej ośmioosobowej rodziny podczas jednej z letnich nawałnic przewróciło się drzewo. Uszkodzenia budynku okazały się być tak poważne, że rodzina musiała przenieść się do lokalu zastępczego. Oczywiście ruszyła fala pomocy tak lokalnej, jak ogólnopolskiej. Bo przecież trzeba pomóc ludziom odbudować dom. Bo przecież to dom daje poczucie stabilizacji i gwarancję bezpieczeństwa. I wszystko miało się ułożyć. Ale.... No własnie. 

Przez błędną decyzję urzędniczą żadna z ekip remontowo - budowlanych nie zdecydowała się na podjęcie prac remontowych. Bo jak remontować ściany budynku, gdy decyzja PINB nie pozwala na poruszenie jego stropu???? Absurd? Tak. Ale urzędnik do dziś nie widzi swojego błędu. Na nic zdała się liczna korespondencja, odwołania, próby rozmów. I tak minął rok, podczas którego uszkodzony budynek wystawiony na działanie czynników atmosferycznych nie nadaje się do remontu. Ostatnią decyzją, jaką otrzymała rodzina był nakaz rozbiórki budynku i wybudowanie go od nowa. 
Rodzina dzięki pospolitemu ruszeniu sprzed roku była przygotowana finansowo na remont starego budynku. Tych 170.000,00 zł zgromadzonych dzięki ofiarności tysięcy wrażliwych ludzi dawało gwarancję, że wrócą w krótkim czasie "na swoje". Dziś wiadomo, że przez jedną błędną decyzję urzędnika państwowego zgromadzone środki wystarczą na rozbiórkę starego budynku i postawienie nowego co najwyżej w stanie surowym zamkniętym. I co dalej? Przecież dom musi mieć przyłącza elektryczne i hydrauliczne, musi mieć podłogi, tynki na ścianach. Przez jeden błąd człowieka na stanowisku dziś potrzeba 250.000,00 zł. By rodzina Państwa Giełdoniów, doświadczona nie tylko zdarzeniem losowym sprzed roku, ale również chorobą nowotworową Pana Andrzeja, za którą do dzisiaj muszą płacić zobowiązania zaciągnięte na leczenie, mogła wrócić do siebie, do swojego domu.

I tu prośba, którą wczoraj usłyszałam ja, a dziś proszę Was w ich imieniu - pomóżmy im zebrać brakujących 80.000,00 zł, które pozwolą tej rodzinie pokonać wszystkie kłody, jakie los rzuca im pod nogi od lipca 2015. W chwili obecnej rodzina czeka na oficjalny kosztorys rozbiórki i odbudowy. Ale już jest ekipa, która zaoferowała wykonanie wszystkich potrzebnych prac - od rozbiórki starego budynku po przekazanie kluczy do nowego domu - właśnie za tych 250.000,00 zł. 
Rodzina jest objęta opieką Fundacji KAWAŁEK NIEBA http://www.kawalek-nieba.pl/?p=1502, dzięki której została uruchomiona zbiórka na SiePomaga https://www.siepomaga.pl/stacilismy-wszystko.

Państwo Giełdoń - Pan Andrzej i Pani Zosia nie siedzą i nie czekają na mannę z nieba. To oni załatwiają wszelką korespondencję z urzędnikami, rozmawiają z ekipą, kontaktują się z prawnikami. Ale nie są w stanie w żaden sposób uzbierać sami brakującej kwoty. Dochód rodziny składający się z niewielkiej renty Pana Andrzeja, zasiłków i dodatków musi im wystarczyć na opłaty za media zarówno w mieszkaniu socjalnym, jak i tam, gdzie rozpoczął się ich dramat, na utrzymanie 8 osób, w tym sześciorga dzieci, na spłatę zobowiązań. Tu sobie radzą, ale odłożyć nie ma już z czego.


Pomóc rodzinie Giełdoń można dokonując wpłaty na konto:
Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym “Kawałek Nieba”
Bank BZ WBK

31 1090 2835 0000 0001 2173 1374

Tytułem:
“320 pomoc dla rodziny Giełdoń”
wpłaty zagraniczne:
PL31109028350000000121731374
swift code: WBKPPLPP

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za Twój komentarz. Jeśli nie jest obraźliwy dla mnie, odwiedzających to miejsce lub bohaterów moich wpisów wkrótce zostanie opublikowany.