czwartek, 31 marca 2016

WITAJ DOBRY CZŁOWIEKU, CZYLI O PATOLOGII POMAGANIA



Do napisania tego postu dojrzewałam wiele miesięcy... Im więcej osób poznaje moje zasady i determinację w tym, co robię, tym więcej otrzymuje próśb o pomoc.

Nie odmawiam nikomu, ale od początku szczerze mówię, jak działam i czego oczekuję. Bo nie jest tak, że ktoś mówi o potrzebie i tylko oczekuje jej zaspokojenia, samemu nie robiąc nic. Nie jestem Bogiem, nie napadam na banki, nie posiadam na tajnym koncie milionów, którymi dzielę się w chwili, gdy ktoś prosi o pomoc. Zawsze mówię o tym szczerze.
Czy proszę? Tak. Pokornie. Mając za jedną ze swoich zasad tę, że słowo "nie" też jest odpowiedzią.
Czy segreguje proszących wg jakichkolwiek kryteriów? Nie. Każdy, kto przyjmie moje zasady, którymi kieruję się w tym co robię, ma gwarancję, że zrobię wszystko, by znaleźć sposób na rozwiązanie problemu, z jakim do mnie się zwraca.
Wiem, że wielu zarówno proszących, jak i pomagających ceni moje zasady. Są jasne i klarowne. Byli tacy, którzy usiłowali mnie oszukać. No cóż, byli tacy, którym to się udało. Ale każde kłamstwo ma krótkie nogi i wcześniej czy później prawda triumfuje.
Jednak od dłuższego czasu przeraża mnie to, co dzieje się w światku pomagania. 

Coraz częściej słyszę "Ja pomagam tylko dzieciom", "Ja pomagam tylko zwierzętom", "Nie pomagam podopiecznym tej fundacji", "Pomagam tym, których apele nie są tak bardzo powszechne", "Nie pomagam tym, którym pomaga... (i tu imię pomagacza mniej czy bardziej popularnego w światku, a i moje dość często pojawia się przy tym argumencie, nie zawsze wprost). Dla mnie to jedna z patologii pomagania.

Inną z tych patologii jest zachowanie potrzebujących. " Ja chcę", "Oczekuje", "Przecież jestem chory/-a/mam chore dziecko", "Walczę o swoje", "Dla innych jest, dla mnie nie ma"...

Przeraża mnie fakt, że coraz więcej rodziców zakłada, że choroba ich dziecka stanie się dla nich źródłem utrzymania. Przeraża mnie, że często rodzice ulegają manipulacjom ludzi, którzy są lobbystami metod leczenia w klinikach zagranicznych, metod dostępnych w naszym kraju. I nie ma w tym nic nagannego, dopóki nie dochodzi do deprecjonowania możliwości polskich szpitali i polskich specjalistów na forum publicznym. Przeraża mnie fakt, że dla niektórych pomagaczy pomaganie staje się źródłem zawoalowanego zarobku. Przeraża mnie, że tak wielu potrzebujących nie szanuje darczyńców i tych, którzy walczą często zamiast nich o każdy grosz podarowany w ramach wypowiedzianej prośby o pomoc. Przeraża mnie, że tak wielu uważa, że osoba, która walczy z potencjalnie śmiertelną chorobą, a ma lat więcej niż 8 jest mniej ważną i mniej zasługująca na pomoc... Tylko, że to może być czyjś rodzic, dziadek lub babcia, ktoś z nas - pomagających... Boli mnie, że życie i zdrowie, które ma lat 40, 50 czy 70 dla tak wielu jest mniej ważne... 


Wiem, dzieci są bezbronne, niewinne, urocze i bezpośrednie. Mają prawo do życia w beztrosce i radości. A my mamy obowiązek im to zapewnić. I podpisuję się pod każdym z takich apeli rękoma i nogami. 

Tak - zwierzęta znajdowane w lesie przywiązywane przez potwory drutem do drzewa zasługują na to, by pokazać im, że dobrych ludzi jest więcej. Sama mam psa, który istnieje w moim życiu na prawach członka rodziny. Wraz z moim mężem pomogliśmy niejednej bidzie z traumą przeżyć w znalezieniu cudownego domu na zawsze, gdzie jest uwielbiana, ma pełną michę, ciepły kąt do spania i ogrom miłości.  
Ale bycie istotą w potrzebie nie kończy się na byciu dzieckiem czy zwierzęciem skrzywdzonym przez potwory w ludzkiej skórze... A tak wielu zamyka się na wołanie o pomoc tych, którzy nie mieszczą się w tych kategoriach... Dlaczego? Nie wiem. Nie rozumiem. 

Każdy, kto mnie zna wie, że w ramach własnych działań współpracuję z fundacjami. I tylko w ten sposób pomagam w gromadzeniu środków na jakiekolwiek potrzeby proszących. Fundacja, która rekomenduję wykazała w bilansie za 2015 rok pomoc na poziomie 4.000.000,00 zł/ok. 1.000,000,00 Euro (czterech milionów zł, około jednego miliona Euro - tak, ilość zer po cyfrze początkowej się zgadza) dedykowanych pomocy w walce o życie i zdrowie potrzebujących przy zerowych kosztach własnych. Bo Fundacja ta, tak jak ja i wielu jej wolontariuszy działamy w ramach współpracy za uśmiech, za słowo "dziękuję". To są środki podarowane w zaufaniu przez darczyńców, przez osoby, które w każdej chwili mogą zajrzeć do dokumentacji. I nigdy nie pozwolę na to, by w ramach tego co robię dopuścić do jakiejkolwiek patologii pomagania... Tak jak nie pozwolę nikomu na szkalowanie tej organizacji. 
Dlaczego? Bo ci, którzy na moje apele odpowiadają najmniejszym nawet gestem zasługują na największy szacunek. Bo dają nadzieję i podsycają wiarę. Bo stają ramię w ramię z Wojownikami w walce o życie i zdrowie. I nikomu nie pozwolę na oszukiwanie czy wykorzystywanie ich.




Z ukłonami dla nich wszystkich... https://www.youtube.com/watch?v=Ao1Waqw7i4A













2 komentarze:

  1. Zaszczytem dla mnie jest czytać to, co piszesz. Mądry, potrzebny post. Dziękuje!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Dla mnie zaszczytem jest, że to czytasz i trafiłam do Ciebie i innych z moimi przemyśleniami. Serdecznie pozdrawiam.

      Usuń

Dziękuję za Twój komentarz. Jeśli nie jest obraźliwy dla mnie, odwiedzających to miejsce lub bohaterów moich wpisów wkrótce zostanie opublikowany.