sobota, 2 kwietnia 2016

GDY ŚWIAT WSTRZYMAŁ ODDECH...

"Bogatym nie jest ten, kto posiada, ale ten, kto „rozdaje”, kto zdolny jest dawać." JP II



11 lat temu tez była sobota, tez świeciło piękne, wiosenne słońce.. Ale my już od czwartku nasłuchiwaliśmy informacji płynących z Watykanu, gdzie On powoli gasł... Niby rozum mówił, że już czas tutaj dobiega końca, ale serce wierzyło, że zdarzy się cud... Niby żyliśmy normalnie, chodziliśmy do pracy, gotowałam obiad, bawiłam się z niespełna siedmioletnim wówczas dzieckiem, ale jednak to było jak odruchy bezwarunkowe. Myśli, serce i modlitwa o ten cud wciąż były przy Nim... Tamta sobota... Wiadomości w TV i radio, non stop. Tego dnia kupiłam Jego książkę "Pamięć i tożsamość", ten swoisty testament dla nas, tych co zostaną... I wybiła ta godzina... 21.37. I świat wstrzymał oddech. Cały świat. Bez względu na to w kogo wierzy i kogo wyznaje.
Kim był I wciąż jest dla mnie? Swoistym autorytetem. Ale nie, nie kochałam go bezkrytycznie. Były sfery Jego pontyfikatu, z którymi się nie zgadzałam. ale to On powiedział, że człowiek jest stworzony do miłości. Miałam 5 lat gdy został głową kościoła katolickiego, w którego wierze mnie wychowano. Pamiętam tamten październikowy dzień 1978 r, choć byłam małym dzieckiem. Pamiętam łzy wzruszenia w oczach moich rodziców i dziadków. I ich słowa szeptane z niemal namaszczeniem: "Polak został papieżem". Nie rozumiałam wtedy co to znaczy, ale czułam, że uczestniczę w niezwykłych wydarzeniach. Potem przyszły trudne lata 80-te. 


13 maja 1981. Stach. Czy przeżyje. Bałam się po dziecięcemu. Bałam się nieznanego, niezrozumiałego. Przecież jest dobry? Dlaczego ktoś chciał Go zabić? Potem radość. Że żyje i wciąż jest z nami. Bo chyba już wtedy Go kochałam.


Pamiętam msze za ojczyznę odprawiane w maleńkim kościółku parafialnym w Spale . I tłumy, które uczestniczyły w tych nabożeństwach. I słowa "Ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie". Dziś mamy tę wolną Ojczyznę. I czasem myślę, że wielu zapomniało tamten czas. Pamiętam też słowa na krzyżu przykościelnym: "ZŁO DOBREM ZWYCIĘŻAJ". Słowa kapłana, który życiem zapłacił za miłość do ojczyzny wolnej. Mam je wyryte w umyśle.



Pamiętam ŚDM w 1991, które odbywały się w Częstochowie. Jeden jedyny raz byłam wtedy namacalnie blisko Niego. Poczułam tę niezwykłą charyzmę. Pamiętam, tłumy młodych ludzi z całego świata. Obalono komunizm, rozpadło się ZSSR. Całą noc czuwaliśmy wspólnie z nim na Błoniach Jasnogórskich w nocy z 14 na 15 sierpnia. Był jednym z nas. Prosiliśmy o pokój i miłość.

Pamiętam każdą z Jego pielgrzymek do Polski. Ale szczególnie bliska była mi ta z 1999 r. I do końca życia będę pamiętać scenę, gdy przed odlotem do Watykanu wchodził po schodach do samolotu, a ktoś podniósł do góry dziecko. A On je wziął (mimo, że jego ciało odmawiało już posłuszeństwa), przytulił, pocałował dziecięca główkę i pobłogosławił... W tamtym czasie byłam od roku mamą... Poczułam, jakby błogosławił w ten sposób wszystkie dzieci, także mojego synka...



Zawsze był blisko chorych, cierpiących. Nie bał się ich, nie wywyższał się, podawał rękę każdemu, tulił do siebie, ocierał ich łzy.. Swoje cierpienie traktował z ogromną pokorą.
Jego odchodzeniu towarzyszyły niezwykłe emocje. Cierpienie oparte na wierze... Tak to postrzegałam. Pamiętam jak przerwano program w jednej z komercyjnej stacji... Była 21.37. I informacja z Watykanu, że "odszedł do domu Ojca". I potem dni żałoby. Nie umiem opisać tamtych emocji, żalu, strachu - tak, strachu, bo przecież On był zawsze... Ale świat nie stanął w miejscu. Pamiętam tamte dni, pamiętam tamtą jedność miedzy nami wszystkimi... Co z tamtego czasu w nas zostało? W mnie na pewno słowa "Zło dobrem zwyciężaj". I to, że człowiek jest stworzony do miłości...

Co jest mi najbliższe z Jego nauki? Nie miałam wątpliwości.
"Bogatym nie jest ten, kto posiada, ale ten, kto „rozdaje”, kto zdolny jest dawać."... Za co go podziwiam najbardziej? Za bezwarunkową miłość bliźniego. I zdolność bezwarunkowego wybaczania.
Dziś wieczorem w moim oknie, jak co rok od tamtego 2 kwietnia zapłonie świeca. W hołdzie Temu, który na swój sposób ukształtował moją osobowość...


Św. Jan Paweł II, Karol Wojtyła, Człowiek, Polak, dopiero potem Papież 18.05.1920 - 02.04.2005 [*]

2 komentarze:

  1. Dziękuję za tą chwilę zatrzymania :)

    OdpowiedzUsuń
  2. W Częstochowie al. J.P. Znicze ludzie modlący się wspólnie. Tam gdzie wtedy było tyle świec i zniczy w tym roku zakwitło mnóstwo krokusów wyglądają jak dywan. dla Niego dla naszego " Ojca ".

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz. Jeśli nie jest obraźliwy dla mnie, odwiedzających to miejsce lub bohaterów moich wpisów wkrótce zostanie opublikowany.