środa, 24 czerwca 2015

KSIĘŻNICZKA MARTYNKA


Dwa tygodnie temu przez jedną ze stron dedykowanej pewnej Wojowniczce napisał do mnie Patryk - tata siedmioletniej Księżniczki, którą na pojedynek wezwał potwór - mięsak Ewinga. Tak poznałam Martynkę jej rodziców oraz ich historię. 
Wszystko zaczęło się we wrześniu 2014 od małego "spięcia" z koleżanką z przedszkola. Wykręcona rączka bolała i bolała. Jedno RTG stawu łokciowego, potem drugie i trzecie nic niepokojącego nie wykazały.Ortopeda stwierdził podwichnięcie głowy kości promieniowej lewej i zalecił maść. A ból nie mijał. Promieniował od łokcia do nadgarstka Nie pomagały maści ani środki przeciwbólowe. Bywał noce, gdy Martynka budziła się przeraźliwie krzycząc z bólu. Ta sytuacja trwała 3 miesiące.Wreszcie w grudniu rodzice postanowili zmienić lekarza. Kolejne RTG dolnej części rączki i znów brak powodów do niepokoju. Wysokie CRP próbowano zbić antybiotykiem. i tak kolejne 3 miesiące - ból, badania, antybiotyk, maść, ból, badania, antybiotyk, maść... Bez skutku. Rączka bolała do tego stopnia, że dziewczynka nie mogła nią poruszać. 
W marcu podczas zabawy Martynka uderzyła się w lewą rączkę. Straszliwy ból powrócił w okolicy łopatki. 17.03.2015 rodzice zawieźli swoją ukochaną córeczkę na urazówkę Szpitala Im. Jana Biziela w Bydgoszczy. Tam powtórzono badanie prześwietlając ramię wraz ze stawem barkowym. I to był szok! 

Już 20.03.2015 Martyna została przyjęta na oddział KPHiO w szpitalu Uniwersyteckim nr 1 im. Dr. Antoniego Jurasza w Bydgoszczy. Po serii badań i biopsji w kwietniu 2015 postawiono ostateczną diagnozę - Mięsak Ewinga/PNET! Pod Kamilą i Patrykiem ugięły się kolana - ich jedyne, najukochańsze dziecko miało RAKA! Jednak ci młodzi ludzie wiedzieli, że muszą zebrać wszystkie siły by pomóc swej Księżniczce stawić czoło potworowi.
Od 27.04.2015 Martynka stanęła w narożniku onkologicznego ringu. Ma tylko 7 lat, a musi podjąć najcięższą z walk - walkę o własne życie.

Obecnie jest po dwóch blokach chemii. Pierwszy zniosła dobrze, po drugim pojawiły się problemy i ogromny kryzys.Na szczęście ostatni rezonans pokazał, że chemia działa i guz uległ częściowej regresji. Ale to dopiero początek drogi do wygranej. Przed dziewczyną jeszcze cztery cykle chemioterapii w Bydgoszczy, a po nich w IMiD w Warszawie operacja usunięcia guza z kości ramienia lewego wraz z marginesem zaatakowanej kości oraz wstawienia endoprotezy. Na szczęście w przypadku tej Wojowniczki mięsaka Ewinga diagnozę postawiono na tyle szybko, że gad nie zdążył zaatakować płuc dziewczynki.

Kochani - Martynka potrzebuje naszego wsparcia i obecności, tak jak potrzebują tego samego jej rodzice. Dziś leczenie przebiega bez komplikacji, ale każdy z nas wie, jak zjadliwą i podstępną chorobą jest nowotwór, jak potrafi w najmniej przewidywalny sposób, w najmniej spodziewanym momencie podnieść swój łeb i oświadczyć "Ja tu rządzę!". 
Martynka musi mieć zaplecze, dzięki któremu w razie potrzeby będzie można sięgnąć po kolejną oręż w tej walce. Trzeba pamiętać również, że nawet skuteczne leczenie nie skończy się w chwili wstawienia endoprotezy. Dziewczynka będzie potrzebowała intensywnej rehabilitacji. Dlatego w Fundacji Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym “Kawałek Nieba” zostało utworzone subkonto dla Księżniczki. 

Pomóc Martynce można dokonując wpłaty na konto:

Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym “Kawałek Nieba”

Bank BZ WBK 
31 1090 2835 0000 0001 2173 1374T

Tytułem: “304 pomoc w leczeniu Martyny Franz”

wpłaty zagraniczne:

PL31109028350000000121731374

swift code: WBKPPLPP 

W imieniu Martynki i jej Najbliższych dziękujemy za każde okazane i przekazane wsparcie♥






3 komentarze:

  1. Mimo że lekarze twierdzą że te nowotwory nie maja nic wspólnego z urazami ,potwierdza się kolejna historia że jednak coś w tym jest a co do lekarzy pierwszego kontaktu powinni pogłębić swoją wiedzę na temat sarcomy bo nasz lekarz pierwszego kontaktu chyba nie miał pojęcia o takim rodzaju raka

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja córka po uderzeniu się w brzuch zachorowała na mięsaka tkanek miękkich właśnie jamy brzusznej. Jestem pewna, że to przez ten uraz. Na szczęście od czterech lat jest zdrowa, radosna i pełna życia. Rak to nie wyrok!!! Martynko walcz!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Moze nie wyrok a od mojego brata wlasnie umarl synek mial 7 lat walczyl z ta choroba prawie 4 lata i nie mial wczesniej zadnego urazu

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz. Jeśli nie jest obraźliwy dla mnie, odwiedzających to miejsce lub bohaterów moich wpisów wkrótce zostanie opublikowany.