TRZY HISTORIE, TRZY DRAMATY, TRZY SZANSE NA HAPPY END...
Witajcie po dłuższej przerwie.
Dziś chciałam przedstawić Wam trzy opowieści. To historie trojga ludzi. Różni ich wiele: wiek, płeć, praca. Łączy jedno - RAK. Nieresekcyjny potwór, który żąda kolejnych ofiar. Wybrał tę trójkę nie stosując żadnych kryteriów. Wszyscy troje mają szansę odmienić swój los. Ale by tak się stało, potrzebują pomocy. Naszej pomocy. Tak - chodzi o pieniądze, bez których nie dadzą rady przekupić RAKA.
To opowieści o trzech dramatach, które mogą mieć happy end pod warunkiem, że wiara "w uzdrawiającą moc ludzkich serc" nie zostanie zachwiana przez obojętność. Przeczytajcie te historie, pomyślcie o ich bohaterach i pomóżcie im choćby posyłając ich błagalną prośbę o pomoc dalej w świat. Bo wspólnie możemy sprawić, iż to co dziś jest dla tych trojga niemożliwym, jutro stało się możliwe.
Poznajcie Urszulę, Maćka i Tadeusza.
1. URSZULA, KTÓRA WIERZY W UZDRAWIAJĄCĄ MOC LUDZKICH SERC

Moja walka
zaczęła się przed pięcioma laty. Gdy w 2012 roku zdiagnozowano u mnie nowotwór
jelita grubego, a potem w 2014 wznowę choroby wierzyłam, że leczenie pozwoli mi
wygrać z chorobą. Miałam ogromną motywację, bo w domu czekali na mnie mąż i
syn, a przede wszystkim moja niepełnosprawna córka, która wymaga całodobowej
opieki. Gdy w 2016 zdiagnozowano u mnie guz wątroby ani chwili nie
zastanawiałam się nad decyzją o poddaniu się operacji. Ale choroba nie dała za
wygraną. Dziś pojawiła się znów w wątrobie, w miejscu nieresekcyjnym. To
zabrzmiało jak wyrok. Słowa lekarza nadal brzmią mi w uszach „nie jesteśmy w
stanie nic zrobić”. Przepłakałam całe noce. Bo nie boję się o siebie. Boję się
o moją córkę, którą na czas moich pobytów w szpitalu musiałam przekazać pod
opiekę zakładowi opiekuńczemu. Bardzo o nią tam dbają, ale widzę w jej oczach
tak straszliwą tęsknotę, że ból rozrywa mi serce. Bo co będzie gdy RAK wygra?
Mąż rencista nie da rady sam zająć się nią i synem… Choć kocha ją tak jak ja –
nad życie, jej niepełnosprawność nie pozwala na to, by mógł się nią zajmować.
Myślałam, że moje dni są policzone. I w zasadzie tak jest. Ale mogę zmienić
bieg losu. Pod warunkiem, że zdobędę 35.000,00 zł. Bo mój lekarz się nie
poddał. Powiedział mi o NanoKnife. Ale metoda jest nierefundowana. Moja skromna
emerytura opiekuńcza i renta męża to wszystkie nasze dochody, które nie zawsze
pozwalają na normalną egzystencję, a co dopiero na dodatkowe wydatki. Wtedy
lekarz powiedział mi, że są ludzie – Anioły, które zrzesza fundacja o
przepięknej nazwie – KAWAŁEK NIEBA. I te anioły niejednokrotnie już pomogły
osobom takim jak ja. Bo to Anioły o najpiękniejszych sercach, ludzie z krwi i
kości, anonimowi i piękni w tym co robią.
Mam szansę znów wyjść zwycięsko z walki. Jeśli w ciągu 4 tygodni uda mi się
dzięki ludziom o wielkich sercach zgromadzić środki na zakup elektrod
niezbędnych do wykonania zabiegu z użyciem NanoKnife w CSK WUM na Banacha.
Wierzę w
uzdrawiająca moc ludzkich serc. Wierzę, że dzięki nim pokonam strach przed
osieroceniem dzieci. Chcę żyć. Mam dla kogo.
Dlatego zwracam się z gorącą prośbą o pomoc. Czas nie jest moim
sprzymierzeńcem, jest sprzymierzeńcem raka. Lekarz powiedział wprost, że aby
metoda była skuteczną, zabieg musi odbyć się w ciągu 4 tygodni. Zegar zaczął
odliczanie…
To moje
błaganie. Wierzę, że ktoś je usłyszy i wesprze mnie w walce o życie. Że dzięki
Wam tęsknotę w oczach mojej córki zastąpi radość bycia razem. Za każdy gest już
dziś dziękuję każdemu podaruje mi kolejny krok do wygranej z RAKIEM.
Urszula
Pomóc Urszuli można dokonując wpłaty na konto:
Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym “Kawałek Nieba”
Bank BZ WBK 31 1090 2835 0000 0001 2173 1374
Tytułem: “841 pomoc dla Urszuli Romańczuk”
wpłaty zagraniczne – foreign payments to help Urszula:
Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym “Kawałek Nieba”
PL31109028350000000121731374
swift code: WBKPPLPP
Bank Zachodni WBK
Title: „841 Help for Urszula Romanczuk”
Aby przekazać 1% podatku dla Urszuli:
należy w formularzu PIT wpisać KRS 0000382243
oraz w rubryce ’Informacje uzupełniające – cel szczegółowy 1%’ wpisać “841 pomoc dla Urszuli Romańczuk
2. MACIEJ - TEN Z RAKIEM TRZUSTKI
Maciej, 43 – letni wspaniały mąż Kasi, czuły i troskliwy
tata Ani i Maćka Juniora, kardiolog inwazyjny. Człowiek pełen pasji – sport,
książki, ogród i kardiologia. Ale przede wszystkim rodzina. Człowiek pełen
wiary i determinacji.
30 czerwca 2016. Cała rodzina pakuje się pomalutku na
wakacyjny wyjazd. Jeszcze tylko trzeba odebrać badania, którym profilaktycznie
poddał się Maciek. I wtedy jak grom z jasnego nieba diagnoza RAK zburzyła
szczęście tej rodziny. Nowotwór trzustki z licznymi ogniskami meta na wątrobie.
Zmienił plany, zdominował codziennośc. Co dalej? Co z rodziną? Co z pracą?
Kasia jako lekarz medycyny paliatywnej pracująca na co dzień z chorymi z taką
samą diagnozą wiedziała, że nie będzie łatwo. Ale nie pozwoliła sobie, a tym
bardziej Maćkowi na pogrążenie się w rozpaczy. Oboje podjęli tę walkę. Dla
siebie i dla swoich dzieci. Niezwłocznie rozpoczęli poszukiwania leczenia,
choćby eksperymentalnego. Gdziekolwiek poszli słyszeli, że Maciek nie ma szans,
że pozostaje tylko leczenie paliatywne, że masywny rozsiew do wątroby eliminuje
Macka z kwalifikacji do jakiegokolwiek leczenia chirurgicznego. Ale mimo to nie
poddali się. Ani Maciek ani Kasia.
Ich poszukiwania dały efekt. FOLFIRINOX. Obarczony licznymi skutkami ubocznymi,
na który organizm Maćka „odpowiedział”
regresją choroby.
Maciek na chwilę nawet nie zrezygnował z pracy w Poradni Kardiologicznej. Jak
sam mówi – dziś o wiele lepiej rozumie swoich pacjentów. Wierzy, że wróci także
do pracy w ramach dyżurów w Pracowni Hemodynamiki. Bo kocha swoja pracę, a dziś
jeszcze bardziej rozumie jej sens.
Gdy w badaniach genetycznych uzyskano potwierdzenie mutacji
pozwalającej na leczenie dodatkowymi trzema lekami, których skuteczne działanie
potwierdzono u wielu pacjentów, nawet chwili nie zastanawiali się nad decyzją.
Ta wiadomość obojgu dodała skrzydeł. Bo choć leczenie nie jest refundowane, to
życie jest bezcenne. DO niedawna radzili sobie sami uznając, że są inni ,
bardziej potrzebujący. Ale pomalutku ich możliwości kończą się. Patrząc ze
łzami w oczach jak 6-cioletnia Ania i 11-letni Junior pieczołowicie wrzucają
każdy grosik do skarbonki „na leczenie tatusia” podjęli decyzję, że poproszą o
pomoc.
Koszty leczenia to 23.000,00 miesięcznie za olaparib,
30.000,00 zł za nivolumab. Razem to 53.000,00 miesięcznie za leczenie
eksperymentalne. Utrzymanie regresji choroby ma kluczowe znaczenia dla operacji
chirurgicznej, która jest niezbędnym uzupełnieniem leczenia farmakologicznego.
W walkę o środki włączyła się cała rodzina Maćka i Kasi, przyjaciele oraz
znajomi obojga. Bo Maciek walczy.
Pomóc Maćkowi można dokonując wpłaty na konto:
Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym “Kawałek Nieba”
Bank BZ WBK 31 1090 2835 0000 0001 2173 1374
Tytułem: “840 pomoc dla Macieja Węglarz”
wpłaty zagraniczne – foreign payments to help Maciej:
Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym “Kawałek Nieba”
PL31109028350000000121731374
swift code: WBKPPLPP
Bank Zachodni WBK
Title: „840 Help for Maciej Weglarz”
Aby przekazać 1% podatku dla Maćka:
należy w formularzu PIT wpisać KRS 0000382243
oraz w rubryce ’Informacje uzupełniające – cel szczegółowy 1%’ wpisać “840 pomoc dla Macieja Węglarz”
3. TADEUSZ - WALKA Z CZASEM

Przez ponad 60 lat czas był dla mnie pojęciem
względnym. Nigdy nie spoglądałem na ten aspekt życia z jakimś szczególnym
zainteresowaniem. Ot, czas płynie i nie mamy na to wpływu. Pracowałem, szalałem
z ukochaną wnuczką, poświęcałem czas najbliższym. Gdy dwa lata temu zacząłem
odczuwać dolegliwości zdrowotne, sądziłem, że to skutek upływu czasu. Ale gdy
dolegliwości nasiliły się i pojawiły trudne do wytłumaczenia bóle brzucha
uznałem, że czas na kontakt ze specjalistami. Szereg badań w krótkim czasie nie
pokazał, żeby w moim organizmie działa się coś niepokojącego. Ale ON się już
przyczaił i zaczął dawać znaki, że jest. On, RAK. Bo mimo badań i
uspakajających ich wyników cierpiałem. Kolejny szpital, kolejne badania. Wówczas
to usłyszałem po raz pierwszy – NOWOTWÓR ZŁOŚLIWY POPRZECZNICY. Ale nie bałem
się walki. Byłem na nią gotów. Bo przecież miałem dla kogo walczyć. Przede
wszystkim dla niej – mojej maleńkiej Księżniczki, najjaśniejszego promyczka w
moim życiu.
Niezwłocznie zostałem poddany leczeniu chemioterapią. Z każdym cyklem było
ciężej, ale dałem radę, przetrwałem. Bo zawsze trzeba wierzyć i nigdy nie wolno
się poddawać. Ale nie było mi dane wygrać. ON – RAK znalazł sobie nowe miejsce.
Tym razem mój największy wróg to NIERESEKCYJNY NOWOTWÓR WĄTROBY. Lekarze
powiedzieli wprost – żadna z dostępnych metod nie może być leczeniem z uwagi na
położenie zmian w obrębie krytycznych struktur krwionośnych. Co czuje człowiek
słysząc takie słowa? Strach, rozpacz, gonitwa najczarniejszych myśli. W takich
okolicznościach nie ma bohaterów. Ale są Wojownicy. I dołączyłem do tego
zaszczytnego grona. Bo lekarze z Kliniki Chirurgii Ogólnej i Transplantacyjnej
Wątroby CSK WUM na Banacha palii kolejny promyk w moim życiu – zakwalifikowali
mnie do nierefundowanego leczenia z użyciem NanoKnife. Przeczytałem chyba
wszystko o tej metodzie i uwierzyłem, że skoro stworzono mi szansę, mój czas
jeszcze nie nadszedł.
Ale dobre nastawienie i wola walki z chorobą nie
wystarczą. Jestem rencistą. Skromne świadczenie nie pozwala mi na samodzielne
sfinansowanie zakupu elektrod do zabiegu, żaden bank nie udzieli mi kredytu w
wysokości 35.000,00 zł. Rozważałem czy się nie poddać. Ale gdy spojrzałem w
oczy mojej ukochanej wnusi, gdy poczułem jej maleńkie raczki wokół mojej szyi,
gdy usłyszałem „Dziadziu, kocham Cię” wiedziałem, że muszę walczyć. Nie tylko z
RAKIEM, ale również z CZASEM. Moja rodzina i znajomi zapewnili mnie, że zrobią
wszystko, by mi pomóc. Ale to za mało, bym mógł poddać się zabiegowi. Dlatego
dziś staję przed Wami, obnażam siebie w swoje słabości, chowam dumę, honor i
wstyd głęboko i proszę – zawalczcie wspólnie ze mną o mnie, pozwólcie mi na
wygraną z RAKIEM i CZASEM.
Cudem byłoby otrzymanie
szansy w postaci jednorazowej darowizny w potrzebnej wysokości, ale jestem
realistą. Wiem, że proszę o bardzo wiele, ale muszę poprosić. I nie ważne SA
dla nie nominały, liczy się to co Wami pokieruje, by podarować na rzecz mojej walki
choćby najmniejszy grosik. Bo za każdy ja i moi najbliżsi będziemy Wam
dziękować do końca naszych dni. Wierzę, że zdążę. Dzięki Wam.
Pomóżcie mi. Proszę.
Pomóc Tadeuszowi można dokonując wpłaty na konto:
Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym “Kawałek Nieba”
Bank BZ WBK 31 1090 2835 0000 0001 2173 1374
Tytułem: “842 pomoc dla Tadeusza Harenza”
wpłaty zagraniczne – foreign payments to help Tadeusz:
Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym “Kawałek Nieba”
PL31109028350000000121731374
swift code: WBKPPLPP
Bank Zachodni WBK
Title: „842 Help for Tadeusz Harenza”
Aby przekazać 1% podatku dla Tadeusza:
należy w formularzu PIT wpisać KRS 0000382243
oraz w rubryce ’Informacje uzupełniające – cel szczegółowy 1%’ wpisać “842 pomoc dla Tadeusza Harenza”