czwartek, 26 maja 2016

DZIEŃ MATKI

Dziś przypada szczególne święto. Dzień Matki. 

Kim jest Matka? To koktajl miłości, dobroci, łez, wzruszeń, czułości, strachu, psychologii. To szofer, lekarz, pielęgniarka, osobisty kucharz, najzagorzalszy kibic. To powiernica wszystkich tajemnic, przyjaciel najlepszy jakiego możemy spotkać.
To Matka pełna jest determinacji w walce o swoje dziecko. Bez względu na to, o co toczy się walka. A jeśli przychodzi walczyć Jej o zdrowie lub życie swoich dzieci, nie ma dla niej niemożliwego. Poświęci wszystko, by Jej dziecko wygrało. Nawet samą siebie.
Doskonale pamiętam ten moment, gdy zostałam matką. Pamiętam to ogromne szczęście, wzruszenie i jednoczesne poczucie ogromnej, bezgranicznej, bezwarunkowej miłości. Oraz odpowiedzialność. I moja pierwsza myśl: "Teraz naprawdę moje życie ma sens". Niby minęły lata, a uczucia są wciąż takie same. Tylko miłość jakby jeszcze większa.

Wiem, wiem. Nie wszystkie matki wpisują się w ten obraz. Ale to są wyjątki, które potwierdzają regułę.

Ale musimy pamiętać o jednym. Matki nie są niezniszczalne, choć czasem tak trudno w to uwierzyć. Czasem przychodzi dzień, gdy trzeba zawalczyć o Nią. Bo Ona zawsze będzie uważać, że sobie poradzi.

Dzisiejszy post chciałabym poświęcić nie tylko Matkom. Chciałabym uświadomić (może niepotrzebnie, ale mam poczucie, że powinnam go napisać), że nasi ukochani, najważniejsi, niezastąpieni Rodzice też potrzebują pomocy. Czasem trzeba o nich zawalczyć tak, jak Oni walczyli lub walczą o na, nasze życie, zdrowie i szczęście.

Jak wiecie od dłuższego czasu usiłuję z mniejszym lub większym skutkiem do tego, że dorośli zasługują na pomoc. Jest im o wiele trudniej, bo apele dla nich nie są tak medialne jak apele o ratunek dla małych, nieporadnych, bezbronnych.
Wielu z nich boi się poprosić o pomoc widząc ogrom apeli o pomoc dzieci, bo ich zdolność współodczuwania dramatu innych rodziców blokuje w nich poczucie prawa do poproszenia o pomoc. Rozmawiam z wieloma z nich i uwierzcie, niemal każdy z nich mówi: "Nie wiem, czy mam prawo prosić. Przecież jest tylu bardziej potrzebujących".  A mówią to ludzie często ze diagnozą śmiertelnej choroby, dla których ratunkiem jest metoda, za która trzeba zapłacić ogromne dla każdego przeciętnego zjadacza chleba środki.
Prosiłam już wielokroć. I wiele razy udało się zebrać pieniądze, dzięki którym przychodził ratunek. Niestety, nie zawsze na czas. A czas z reguły ma kluczowe znaczenie w walce o życie czyjeś Mamy lub czyjegoś Taty.

Co czuję,  gdy odbieram kolejny telefon z prośbą o pomoc dla osoby dorosłej? Pierwszą moja myślą jest to, że przecież ta prośba mogłaby dotyczyć mojego brata, mojej mamy, mojego taty, cioci czy wujka. Przecież ich może spotkać to samo. Też mogli usłyszeć, że szansą na ich życie jest zabieg, który kosztuje pieniądze, których nie mają. Też mogliby umierać ze strachu przed wyrokiem śmierci. I jak inni mogliby uznać, że pomoc ludzi im się nie należy. Bo są dorośli. A to przecież dorośli powinni pomagać tym, o możliwość dojścia do dorosłości walczą setki, tysiące, czasem miliony...

Czy dorosły ma prawo poprosić o pomoc? Czy jesteśmy zobowiązani tę prośbę usłyszeć? Czy powinniśmy podać rękę dorosłemu potrzebującemu wsparcia w walce o zdrowie i życie? Tak, po wielokroć tak. 
Bo nasi rodzice, dziadkowie, rodzeństwo są dorośli. Kochamy ich i nie wyobrażamy sobie, że mogłoby ich nie być. A tak wielu musi zmierzyć się z tą bolesną nieobecnością matki lub ojca tylko dlatego, że nie mieli odwagi poprosić o pomoc uznając, że inni potrzebują jej bardziej lub dlatego, ze tak wielu udało, że ich prośby nie słyszy....



Dziś Dzień Matki. Osoby najważniejszej w życiu każdego z nas. Mamą jest też Konstancja.
Ale zamiast wzruszać się życzeniami od Ewy i cieszyć miłością córki, Konstancja się boi. Boi się czy dane będzie jej przeżywać radość tego święta za rok. Bo ma dwóch przeciwników: chorobę nowotworową i czas. Ten drugi jest równie groźny jak pierwszy. Bo jeśli na czas nie zgromadzi środków na zabieg, za rok jej córka może nie mieć szansy by ją uściskać i powiedzieć jak bardzo ją kocha. Być może w styczniu jej wnuczki nie dostaną szansy przytulić ukochanej Babci z okazji jej święta. 

Konstancja to jedna z tych osób, której bez naszej pomocy może zabraknąć. Potrzeba 70.000,00 zł by dać  jej szansę na życie. Dziś mamy 20.000,00 zł i dwa, może trzy tygodnie na uzbieranie brakujących 50.000,00 zł. Czy zdążymy? Nie wiem. Ale ufam, że tak. Wierzę, że jak już nie raz dzięki ogromowi dobra i wrażliwości setek, czasem tysięcy ludzi sprawimy, że to nie będzie jej ostatni Dzień Matki....

http://motyleaniolowiewojownicy.blogspot.com/2016/04/sie-konstancja.html
https://www.siepomaga.pl/konstancja

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za Twój komentarz. Jeśli nie jest obraźliwy dla mnie, odwiedzających to miejsce lub bohaterów moich wpisów wkrótce zostanie opublikowany.