czwartek, 7 stycznia 2016

JESZCZE TYLKO JEDNA BITWA, BY WYGRAĆ CAŁĄ WOJNĘ...



Sebastian... Swoją walkę zaczął wtedy, gdy toczyła ją Alicja... Bożenka stoi przy nim murem od pierwszego dnia. Jak każda onkomama...

Sebastian ma 19 lat. Jego „przygoda” z nowotworem zaczęła się w sierpniu 2013, gdy zdiagnozowano u niego złośliwy nowotwór kości piszczelowej lewej o nazwie OSTEOSARCOMA. 

I znów był szok, niedowierzanie, pytanie do Boga „DLACZEGO???”. Gdy pierwsza wściekłość i pretensje do losu ustąpiły przyszedł czas na znalezienie siły do walki. Ani Sebastian ani jego najbliżsi nigdy nie zapomną dnia, gdy zadzwonił telefon z Instytutu Matki i Dziecka i usłyszeli, że musza natychmiast przyjechać do Warszawy. Biopsja potwierdziła, że to nowotwór złośliwy. I zaczęło się: chemioterapia, blok za blokiem, worek za workiem. Serce każdej matki pęka na miliony kawałków, gdy musi bezradnie patrzeć jak z jej dziecka ciekają siły, jak się zmienia fizycznie jak płacze z bólu i przerażenia. I nic nie może zrobić, pomóc, ukoić bólu, wziąć na siebie tych tortur... Może tylko być i trzymać za rękę. I obiecywać, że wszystko będzie dobrze, choć wie, że nie ma na to najmniejszego wpływu. Ta chwila największej rozpaczy wraca w myślach i snach i nie chce odejść.
Po trzech miesiącach od rozpoczęcia chemii, przyszedł czas na usunięcie guza wraz z częścią kości piszczelowej i zastąpienie usuniętego odcinka endoprotezą onkologiczną. Zimny oddział onkologiczny stał się dla Sebastiana i jego mamy drugim domem. Utrata włosów, silne dawki leków przelewające się przez organizm chłopaka, niszczące go od środka- to było teraz ich życie. Ale nowotwór nadal nie dawał za wygraną... I znów z ust lekarza padły słowa, których nigdy nie chciałby usłyszeć - tomografia pokazała PRZERZUTY DO PŁUC...Dalej mama Sebastiana nie słyszała już nic, jej płacz zagłuszył wszystko. Koszmar jej dziecka trwał nadal. Sebastian do dziś przeszedł trzy torakotomie płuc… Ostatnią w czerwcu tego roku… 

Leczenie onkologiczne zakończyło się 15.08.2014. Pełni nadziei Sebastian z mamą opuszczali oddział onkologii chirurgii dzieci i młodzieży w IMiD. Jednak radość trwała bardzo krótko. Już na pierwszej kontroli usg nogi wykazało zakażenie endoprotezy. Mimo zastosowanego leczenia antybiotykami było coraz gorzej. Lekarze zadecydowali o usunięciu endoprotezy. W listopadzie 2014 r usunięto endoprotezę i założono leczniczy speacer, nogę włożono w gips na 5 miesięcy. W końcu w kwietniu 2015 przeprowadzono kolejną operację, podczas której założono nową endoprotezę. Potem Sebastian został poddany trudnej i bolesnej rehabilitacja, nie raz okupionej łzami...

Ale choroba szybko przypomniała o sobie Po trzech miesiącach kolejne usg znów pokazało ogniska ropne wzdłuż endoprotezy. Znów powróciła niepewność i strach . I ponownie zawisło nad nami widmo operacji. We wrześniu po raz kolejny usunięto synowi endoprotezę i założono cementowy speacer z drenażem przepływowym. W czasie operacji doszło do uszkodzenia nerwu strzałkowego. Przebieg operacyjny był powikłany, wystąpiła martwica tkanek . I znów niepewność...co będzie z nogą, czy uda się ją uratować. W rozmowach lekarzami coraz częściej pojawiało się straszliwe słowo „AMPUTACJA”…

Mama Sebastiana nie umiała pogodzić się z tym, że choroba, która zabrała jej dziecku już ta wiele może go tak straszliwie okaleczyć na całe Zycie. Gdy pojawiła się taka możliwość natychmiast zdecydowała się na konsultację sytuacji Sebastiana w klinice w Wiedniu. I tam zapalono światełko nadziei. Profesor konsultujący młodego mężczyznę powiedział, że widzi szansę uratowania nogi, a nawet jej całkowitej sprawności! Dał nadzieję w to, że w końcu po dwóch latach walki, po przejściu 10 operacji Sebastian mógł zacząć w końcu sprawnie chodzić bez kul. Ponadto oprócz nowej endoprotezy, konieczny jest przeszczep mięśnia i tkanek skóry.

Jak mówi mama Sebastiana „To światełko w tunelu dla mojego syna”. Światełko, które może zgasnąć, bo związane jest z wielkimi kosztami. Koszt tej ogromnej szansy na sprawność, na wygraną, na normalne życie to ponad 59 000 euro. I czas, który nie jest sprzymierzeńcem Sebastiana – operacja powinna się odbyć ok. 20 stycznia 2016 r. Czyli za 12 dni...
Być może to jedyna szansa, być może nigdy się nie powtórzy… Dlatego Sebastianowi dajmy wspólnie możliwość skorzystania z niej. Czasu jest mało, kwota ogromna, ale i Sebastian i jego mama mocno wierzą w ludzką dobroć. I dlatego znaleźli w sobie odwagę, by prosić o pomoc wierząc, że ich wołanie o pomoc nie pozostanie bez echa…

Pomóc Sebastianowi można dokonując wpłaty na konto:

Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym “Kawałek Nieba”
Bank BZ WBK 31 1090 2835 0000 0001 2173 1374

Tytułem: “409 pomoc w leczeniu Sebastiana Moskal”

wpłaty zagraniczne: PL31109028350000000121731374 
swift code: WBKPPLPP


W walkę o Sebastiana włączyła się również platforma SiePomaga 


Kochani Czytelnicy! Wiem, że proszę Was często i o wiele, ale za każda z opisywanych przeze mnie historii stoi prawdziwy człowiek, taki z krwi i kości, często młody, stojący u progu prawdziwego życia, z planami na przyszłość, które - jeśli nie pojawi pomoc dobrych ludzi - nigdy się nie ziszczą. Wiem, ze każdy z nas ma swoje problemy, swoje życie. Ale spróbujmy czasem się zatrzymać przy takim apelu i zastanowić, czy na pewno mnie to nie dotyczy. Może nie dziś... Ale życie jest zaskakujące i nieprzewidywalne... Nikt z nas nie wie, co nam przyniesie jutro...

https://www.facebook.com/By-choroba-nie-odebra%C5%82a-sprawno%C5%9Bci-na-zawsze-SEBASTIAN-I-RAK-153404118355279/?fref=ts





2 komentarze:

  1. Trzymam kciuki za Sebka i wierzę że apel Jego wspaniałej i walczącej o życie kochanego syna nie zostanie bez odpowiedzi, muszą zwyciężyć bo widziałem na własne oczy przezco przeszedł Sebastian w instytucie w Warszawie. Proszę pomóżcie mu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Seba myślę że komentarz dobrej Cioci Ewy i apel Twojej wspaniałej mamy poruszył serca jak zawsze nie obojętnych na smutny los dzieci i lekarze w Wiedniu przywroca Ci radość dalszych wielu wielu lat .A ja będąc jeszcze od czasu do czasu na oddziale w Instytucie, nie chce Cię tam więcej widzieć.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz. Jeśli nie jest obraźliwy dla mnie, odwiedzających to miejsce lub bohaterów moich wpisów wkrótce zostanie opublikowany.