WITUŚ... W PODRÓŻY PO ŻYCIE...
Dziś chciałam Wam opowiedzieć o Witusiu - Wojowniku w podróży po życie...
Wituś urodził się 17 maja 2012. Przez blisko 3 lata rósł jak na drożdżach, chłonął nowinki świata wszystkimi zmysłami, był beztroski i uśmiechnięty. Swą dziecięca radością rozświetlał każdy dzień. I tak miało być. Bo cóż piękniejszego może spotkać rodzica niż perlisty śmiech dziecka?
Aż przyszedł dzień gdy śmiech Witusia zaczął gasnąć... Pojawiły się zaburzenia równowagi, chłopczyk zaczął przewracać się bez powodu, a potem nie mógł wstać samodzielnie... I tak się zaczęła Witusiowa podróż...
Najpierw neurolog. MR i słowa budzące strach przed nieznanym... "Nieprawidłowa zmiana rozrostowa. Guz zajmuje lewy konar móżdżku, pień mózgu, rdzeń przedłużony i kręgowy do wysokości C3.... Niestety nie wiemy z czym mamy do czynienia.... Możemy się tylko domyślać....biopsja nie powiodła się, nie udało nam się pobrać materiału do badania..... Nie zrobimy biopsji otwartej....nie mamy czym....proszę zrozumieć....zbyt duże ryzyko...". ". Co to znaczy??!! Czy Wituś ma RAKA???
Tak, Wituś ma raka... Tylko nikt nie potrafi go nazwać, więc nie potrafi znaleźć broń skuteczna w walce o Witusia. I tak chłopiec trafił na VII piętro CZD w Warszawie. Zaczęło się błądzenie po omacku. W życiu jego najbliższych nastała ciemność beznadziei. I zwierzęcy strach...
I nagle w tej ciemności pojawiły się Anioły... Anioły, które mam również szczęście znać. Podali rękę tym, którzy upadli. I Anioły powiedziały:" Jeśli gdzieś na świecie jest sposób na guza - znajdziemy go". I nie rzuciły słów na wiatr... Anioły znalazły, pomogły, dały nadzieję i podsycają ją każdego dnia ...
Jednym z nich jest prof. Schuhmann z niemieckiego Tuebingen, który uratował już setki dzieci, także tych z Polski, którym nasz system "opieki" zdrowotnej nie dawał szans. To on usłyszawszy o Witusiu, poznawszy diagnozę na podstawie wyników badań, które otrzymał dzięki Aniołom podjął się wykonać biopsję otwartą i ewentualnie usunąć tyle guza ile to będzie możliwe... Ale przede wszystkim zostaną wykonane wysokospecjalistyczne badania genetyczne guza, co pozwoli nam poznać naszego przeciwnika i skutecznie leczyć Witusia....
Jest tylko jedna przeszkoda - jak zawsze ta sama... Pieniądze. Życie trzylatka kosztuje 76.000,00 Euro...
Jak napisał jeden z Aniołów na Witusiowym fanpage "Światło jest nietrwałe, gaśnie na wietrze, zapala się od błyskawicy, trudno je uchwycić, niczym promień słońca - a jednak warto o nie walczyć."
Wiem, że to miejsce odwiedzają tysiące z całego świata. Wiem, że do wielu z Was trafiają moje słowa. Dlatego proszę - każdy z nas może stać się Aniołem dla Witusia i pomóc mu wyjechać w podróż po życie. Wystarczy darowizna. Nie, nie musi być wielka, wystarczy najmniejsza, ale ważne, by zdarzyła się wiele razy.
Pomóc Witusiowi można bardzo prosto - wpłacając najdrobniejszy grosik na subkonto Malucha w Fundacji Kawałek Nieba http://www.kawalek-nieba.pl/html/wituoe_r_.html lub włączając się w zbiórkę dla Malucha na portalu SiePomaga https://www.siepomaga.pl/witusiowe-swiatelko.
Możecie też wesprzeć słowem i modlitwą najbliższych Witusia na jego facebook - owym fanpage c https://www.facebook.com/pages/Witusiowe-%C5%9Bwiate%C5%82ko-w-tunelu/731066617026643?fref=ts
Kochani - każdy z nas może zostać Aniołem, każdy z nas może niewielkim wysiłkiem pomóc Witusiowi pojechać w podróż... Jakże ważną... Podróż po życie... Bo czy jest coś cenniejszego niż życie?? Czy jest coś piękniejszego niż radość dziecka?
P.S. Paulina - dziękuję, że jesteś i czuwasz. Znajomość z Tobą, w tak zwariowany sposób rozpoczęta to dla mnie zaszczyt.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twój komentarz. Jeśli nie jest obraźliwy dla mnie, odwiedzających to miejsce lub bohaterów moich wpisów wkrótce zostanie opublikowany.